Od dawna byłam ciekawa ile prawdy jest w tym, że aby być szczęśliwym jeden dzień, należy się upić, jeden rok – ożenić, a żeby być szczęśliwym całe życie, powinno się założyć ogród.
Myślałam jednak, że ogrodnictwem zajmę się na emeryturze. Doszłam wszakże do wniosku, że właściwie młoda już nie jestem, więc nie zaszkodzi właśnie w tym sezonie zdobyć trochę doświadczenia. Ostatnie miesiące spędzałam głównie w ogrodzie. Gdyby nie praca, to prawdopodobnie niczym Monet, rano zajmowałabym się ogrodem, a po południu malowałabym. A tak, trzeba było wybrać i padło na ogród. To doświadczenie otworzyło przede mną drzwi do nowego, fascynującego świata. Z czasem dostrzegłam wiele analogii pomiędzy ogrodnictwem i malarstwem; w obu dziedzinach trzeba zaplanować kompozycję, przemyśleć perspektywę oraz wybrać kolory. Obie dziedziny wymagają koncentracji, uczą bycia tu i teraz. Nierzadko też uczą pokory.
Do urządzania ogrodu przystąpiłam z entuzjazmem nowicjusza, kupując w szkółkach sadzonki dość przypadkowo i bezrefleksyjnie. Po prostu coś mi się podobało, więc musiałam to mieć. Uwielbiam podróże do Italii, więc wybrałam śródziemnomorskie rośliny: oleandry i oliwki. Nie pogardziłam też typowymi kwiatami z wiejskiego ogródka, floksami, jeżówkami czy różami okrywowymi. Posadziłam lawendę, wrzosy, stokrotki afrykańskie, pelargonie, celozję i kto wie co jeszcze. Nie mogło u mnie oczywiście zabraknąć roślin typowych dla ogrodu orientalnego. Kupiłam więc bambusy, rododendrony, hortensje. W efekcie stworzyłam chaotyczną kolekcję egzotycznych i rodzimych roślin otoczonych tujami, głównym znakiem rozpoznawczym “ogrodu polskiego”.
Betonowa latarnia, róże okrywowe i hortensje w otoczeniu roślin basenu Morza Śródziemnego, czyli jak znieważyłam wielowiekową tradycję japońskich ogrodów
Dopiero stworzywszy taki chaos zaczęłam zastanawiać się nad tym, od czego należało zacząć: nad projektem ogrodu.
Czytałam więc o ogrodowych typach: włoskim, francuskim, angielskim, nowoczesnym, preriowym, holenderskim czy japońskim. Z czasem zauważyłam, że większość stron poświęconych projektowaniu ogrodów całkowicie pomija ogród chiński. Wprawdzie Japończycy uczyli się od Chińczyków sztuki ogrodowej, jednak dzisiaj to ogród japoński jest modniejszy, powszechniejszy i atrakcyjniejszy z punktu widzenia projektanta, szczególnie gdy ma on zaplanować przydomowe rabaty. Dlaczego?
Ogród jako miniatura natury
U podstaw zarówno chińskiej, jak i japońskiej sztuki ogrodowej leżą buddyzm oraz hołubiący przyrodę taoizm. Ogród orientalny ma przede wszystkim naśladować naturę. Kamienie symbolizują góry, strumyki czy oczka wodne – bezmiar oceanu i piękno jezior, powierzchnie porośnięte mchem – wyspy (to ostatnie w japońskim ogrodzie zen). Symboli jest o wiele więcej, na przykład nieparzysta ilość elementów przypomina o nieskończoności wszechświata.

Pełen symboli suchy ogród zen Ryoan-ji w Kioto (źródło)
Ogrody chińskie nawiązują do górskiego pejzażu z głębi kraju, podczas gdy japońskie częściej starają się oddać atmosferę wybrzeża. W okresie Heian (794 -1185) Japończycy wzorowali się na rozwiązaniach chińskich. Kojarzony dzisiaj z Japonią styl ogrodu wywodzi się ze znacznie późniejszego, izolacjonistycznego okresu Edo (1603 -1868), kiedy to zaczęto w Kraju Kwitnącej Wiśni szukać własnych dróg, wolnych od wpływów zewnętrznych. Analogicznie, typ ogrodu utożsamiany współcześnie ze stylem włoskim wywodzi się z epoki rozkwitu kultury i sztuki Italii – renesansu, a ze stylem francuskim – z baroku. Znane dziś powszechnie style ogrodowe różnych regionów często wykształciły się w okresie prosperity tychże.

Wzorem chińskich (a potem japońskich) ogrodów miała być 蓬莱仙岛 Penglai Xiandao góra na wyspie Penglai (w Japonii znana jako Horai), według chińskiej mitologii legendy siedziba 八仙 Ośmiu Nieśmiertelnych. Obraz malarza Yuan Jianga (źródło).
Zasada 借景
Zasada zapożyczonego tła 借景 z wymową chińską jiejing i japońską shakkei oznacza włączenie widoku otaczającego krajobrazu w projekt ogrodu. Idea wykorzystania widoku z ogrodu przy jednoczesnym jego edytowaniu (zasłanianiu jednych fragmentów i podkreśleniu innych) znalazła uznanie wśród architektów – modernistów z całego świata w latach 60. XX wieku. Dzięki zapożyczonemu tłu udaje się nie tylko osiągnąć harmonię z otoczeniem, lecz także uzyskać efekt nieskończoności ogrodu.

Japonia. Przykład zastosowania zasady zapożyczonego tła: ogród Senganen nie tylko współgra z widokiem na szczyt czynnego wulkanu Sakurajima, lecz także nawiązuje do niego przez dobór elementów (źródło).

Tajwan. Ogród Zhishan “pożycza tło” w tak mistrzowski sposób, że nie wiadomo gdzie się kończy (źródło).
Asymetria, nieregularność, perfekcja
Ogrody chińskie i japońskie nie mają wiele wspólnego z barokową symetrią. Kompozycja jest przemyślana, jednak nie ma w niej regularności, wiele jest fragmentów pozbawionych roślin. Tak jak w azjatyckim malarstwie, w ogrodzie również istotną rolę odgrywa wywodząca się z taoizmu filozoficznego koncepcja pustki. Pustka na chińskich obrazach 国画 guohua często symbolizuje wodę. Takie samo znaczenie mają w ogrodach zen powierzchnie wysypane białym żwirkiem (więcej o chińskim malarstwie tutaj i tutaj).
Mech, wróg polskiego ogrodnika, jest przez ogrodnika chińskiego i japońskiego szczególnie ceniony, ponieważ symbolizuje długowieczność. Ogród ma też przypominać o przemijaniu, kolejne rośliny powinny w nim ożywać w zależności od pory roku.
Nieregularność nie oznacza bylejakości. Ogrodnik japoński jest perfekcjonistą przycinającym bonsai według swojego zamysłu. Warto wspomnieć, że sztuka bonsai wywodzi się z Chin, gdzie znana jest jako 樹木盆景 shumu penjing. W chińskiej tradycji oprócz miniatur drzew występują także miniatury krajobrazu 山水盆景 shanshui penjing ( krajobraz gór i wody w donicy) oraz połączenie pierwszego i drugiego typu, czyli 水旱盆景 shuihan penjing, gdzie 水 shui oznacza wodę, a 旱 han – suchy ląd.
Od lewej miniatury: pejzażu górsko – wodnego shanshui (źródło), pejzażu górsko – wodnego z drzewem (źródło), samego drzewa (źródło).
Inną specyfiką ogrodów chińskich i japońskich jest dominacja zieleni przy niewielkiej ilości kwitnących kwiatów. Znajdziemy tu wprawdzie azalie, piwonie, glicynie czy hortensje. Pełnią one jednak rolę akcentów, a nie stanowią dominanty, jak to często bywa w ogrodach Europy. Muszę przyznać, że mimo mojego podziwu dla ogrodów Dalekiego Wschodu, nie chciałabym założyć ogrodu całkiem orientalnego ze względu na moje upodobanie do szalonych, kolorowych, trochę naturalistycznych rabat kwiatowych.
Architektura ogrodowa
Wiele osób zakochuje się jednak w stylu orientalnym. A właściwie japońskim. Sądzę, że główną przyczyną, dla której trudno o projektanta ogrodu reklamującego swoje usługi w zakresie wykonania ogrodu w stylu chińskim, jest architektura. W ogrodzie chińskim nie brakuje bowiem zabudowań: są tu pawilony, zadaszone chodniki, ściany z przejściem, wysokie mury.

Pawilon herbaciany w ogrodzie Yuyuan na tle drapaczy dzielnicy Pudong, jeden z najbardziej symbolicznych widoków Szanghaju. Czerwiec 2015 r.

Chiny. Zadaszone chodniki jednego z 69 ogrodów w Suzhou (źródło).
Trzeba byłoby dysponować dużą działką i nie mniejszymi funduszami, aby pozwolić sobie na założenie takiego ogrodu. Styl japoński jest pod tym względem o wiele mniej wymagający; w Kraju Kwitnącej Wiśni raczej wykorzystuje się otwartą przestrzeń niż ją zabudowuje. Poza tym, japońskie ogrody mogą być urządzone na bardzo małej powierzchni, co jest zachęcające dla właścicieli typowych przydomowych działek.
Nie istnieje jednak jeden styl ogrodu japońskiego. Podstawowy podział ogrodów Japonii obejmuje ogrody zen, herbaciane,spacerowe i “do oglądania”. W Polsce często spotykane jest mieszanie elementów przynależących do różnych stylów. Osobiście nie widzę w tym nic złego, o ile właściciel ogrodu ma świadomość, że jego ogród nie jest tak naprawdę ogrodem japońskim. Kupienie betonowej, zamiast kamiennej latarni (charakterystycznej dla ogrodu herbacianego), wysypanie białego żwirku (typowego elementu ogrodu zen) i posadzenie rododendrona to po prostu trochę za mało. Z drugiej strony, jeszcze dwadzieścia lat temu mnóstwo przydomowych działek było w Polsce zawłaszczonych przez kury. Zielona murawa była rzadkością. Nic dziwnego, że uporawszy się z trawą i znudziwszy rodzimymi kwiatami przechodzimy okres fascynacji Orientem.
Minimalizm
Ogród japoński jest o wiele mniej dekoracyjny niż chiński. Architekturze ogrodu chińskiego towarzyszą bogate zdobienia, w ogrodzie japońskim króluje prostota. Zarówno w ogrodzie chińskim jak i japońskim ważnym elementem są głazy, jednak w ogrodzie chińskim są one dobierane ze względu na podobieństwo do zwierząt, nietypowe kształty lub wielkość. Ważne miejsce zajmuje także 假山jiashan, sztuczna góra. W ogrodzie japońskim są natomiast cenione jako takie, zupełnie niczym dzieło w sztuce abstrakcyjnej, które nie musi niczego przedstawiać. Kamienie mają oczywiście w ogrodach japońskich głębokie symboliczne znaczenie, jednak w porównaniu z ogrodami chińskimi nawiązania są bardziej subtelne.



Dominujący dzisiaj w urządzaniu wnętrz i przestrzeni styl nowoczesny jest minimalistyczny, a a minimalizm w sztuce i architekturze był silnie inspirowany ideą prostoty związaną z filozofią zen. Ten modny w Polsce styl posiada wybrane elementy ogrodu japońskiego: gatunki roślin, obecność jasnego żwirku, proste formy. Nic więc dziwnego, że japońskie rozwiązania przestrzenne są nam po prostu bliższe niż tradycyjne chińskie.
W Państwie Środka przestrzeń projektuje się obecnie bardzo różnie. Nowoczesnym, prostym budynkom towarzyszą nierzadko minimalistyczne ogrody, które w bardzo niewielkim stopniu nawiązują do chińskiej tradycji.


Japońskie i chińskie ogrody w Polsce
Styl japoński jest tak popularny, że chyba w każdym państwie istnieje jakiś, mniej lub bardziej udany, ogród próbujący go naśladować. W Polsce najbardziej znany, największy i zaprojektowany zgodnie ze sztuką jest Ogród Japoński we Wrocławiu.
Warto odwiedzić także prywatny śląski ogród w Pisarzowicach, przy którym znajduje się szkółka roślin oraz herbaciarnia, a także ogród w Janowicach (również prywatny i ze szkółką).
Ciekawą interpretacją stylu Kraju Kwitnącej Wiśni jest ogród w Jarkowie, który powstał z zafascynowania Japonią, lecz jego właściciele dość luźno podchodzili do zasad, według których projektowane są ogrody japońskie. Ogród jest dość przeładowany, ale bardzo ciekawy.
Chiński styl jest rzadziej naśladowany, dlatego warto docenić fakt ponownego urządzenia i otwarcia w 2014 roku Ogrodu Chińskiego w Łazienkach Królewskich, którego historia sięga czasów Stanisława Augusta i mody na chinoiserie.