
Jest na Tajwanie coś takiego, czego w Chinach nigdy nie doświadczycie
Nocne targi.
Targowiska w Chinach kontynentalnych nie są nawet w części tak fascynujące jak te tajwańskie. Taiwan night markets, 台湾夜市, są na wyspie jakością samą w sobie, pojęciem mieszczącym uliczny chaos i codzienny karnawał. Czynne do późnych godzin nocnych targi spełniają przy tym swoją podstawową rolę prawdziwej ostoi konsumpcjonizmu. Są też kwintesencją szeroko pojętej tajwańskości.
Moje pierwsze zetknięcie z Chinami kontynentalnymi (nie licząc Hong Kongu) miało miejsce dopiero po dwuletnim pobycie na Tajwanie. W tym czasie rzeczywistość wyspy dość silnie kształtowała moje wyobrażenia o Chinach i Chińczykach w ogóle. Znałam wprawdzie podstawowe informacje o wieloletniej izolacji politycznej (i rzeczywistej) Tajwanu i Chin, wiedziałam o różnicach ustrojowych i sporze o to, kto współcześnie jest jedynym (jak to zawsze bywa!) prawowitym kontynuatorem spuścizny wielkich architektów Państwa Środka. Tajwan postrzegałam jako liberalną wersję Chin. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z tego, jakie konsekwencje może mieć kilkudziesięcioletni brak kontaktu między dwoma nawet najbardziej zbliżonymi kulturowo regionami (Tajwan zawsze miał swoją odrębność, ale przecież po wojnie domowej na wyspę wyemigrowały blisko dwa miliony Chińczyków z kontynentu, co przy ówczesnej populacji wyspy na poziomie około sześciu milionów oznaczało zmiany w kierunku głębszej sinizacji). Jedne z tych różnic obejmują słownictwo, inne – kwestie ekonomiczne, jeszcze inne styl życia, zachowania, zwyczaje czy sposoby spędzania wolnego czasu. Mimo odwiedzenia wielu rejonów Chin kontynentalnych nigdy nie spotkałam się z niczym, co byłoby choć cieniem tajwańskiego targu.
Nocne targowisko, absolutny fenomen Tajwanu, łączy w sobie zachodni konsumpcjonizm i chińskie zamiłowanie do kulinarnych eksperymentów, głośną dyskotekową muzykę z przepowiedniami wróżbitów, automaty do gier z tysiącami kramików oferującymi modną odzież i obuwie, produkty medycyny chińskiej i usługi akupunkturzystów. Ten opis, jak każdy inny, będzie tu jednak niewystarczający. “Odpowiednie dać rzeczy słowo” to w tym przypadku mission impossible. Tajwańskie nocne targowisko jest bowiem czymś tak niepowtarzalnym, że trzeba tego po prostu doświadczyć. Żaden azjatycki nocny targ nie łączy w sobie tylu elementów, co jego tajwański odpowiednik. Żaden w takim stopniu nie przypomina imprezy w klubie. Nic dziwnego, że night markets są najczęściej umiejscowione przy uniwersyteckich kampusach…


Sprzedawczyni w jednym ze sklepów z modą damską na targu Fengjia (逢甲夜市). Częste atrybuty kobiety modnej: kapelusz i broszka. Włosy powinny być rozjaśnione, a skóra możliwie najbielsza.

“Małe jedzenie” czy też “małe przekąski”, 小吃, to odpowiedniki drogich dań bankietowych stworzone dla przemieszczającej się warstwy robotniczej w latach 50. i 60. XX wieku. Współcześne nocne targi nie naśladują już niczego. Przeciwnie, liczy się pomysłowość i innowacyjność w wymyślaniu dań. Niemniej, night markets różnych miast i miasteczek (na całym Tajwanie jest ich ponad sto) przez lata wypracowały sobie sławę ze względu na różne przymioty. Na jednym targu najlepsze są omlety ostrygowe. Na innym, świńskie kopyta i kurze łapki. Na jeszcze innym, śmierdzące tofu. A to tylko wierzchołek góry lodowej – najbardziej typowe przekąski.

Omlet ostrygowy, 牡蠣煎蛋捲. Pychota.


Kurze łapki, 雞腳. Standard.
Świńskie kopyta, 豬腳. Choć te na zdjęciu akurat mniej typowe, bo orzechowe.

Śmierdzące tofu, 臭豆腐. Kolejna sztandarowa przekąska. Cały Tajwan pachnie śmierdzącym tofu. Niemniej, są miejsca, które pachną mocniej. Jadąc na skuterze należy prewencyjnie zatkać nos już w odległości 500 m od stoiska.
Docelowe zastosowanie tej bardzo praktycznej opaski z kokardką zakupionej na Fengjia poznałam dzięki uprzejmości tajwańskiej przyjaciółki. Niestety, było to już po zakupie (i tak nie była dla mnie… ;)).
Historia nocnych targów sięga czasów dynastii Tang (618-907 r.). Sama ich idea jest bardzo spójna z chińską kulturą. Jednakże, tylko na Tajwanie te fascynujące miejsca są tak bardzo żywe i autentyczne, stanowią centrum życia towarzyskiego, są źródłem rozrywki dla wszystkich pokoleń i wpisują się w styl życia społeczeństwa. Trudno byłoby wyobrazić sobie tajwańskie miasta, miasteczka i wsie (z ich mobilnymi night markets) bez zgiełku i hałasu targowisk nocnych. To atmosfera karnawału, definiująca tajwańską codzienność i pozwalająca przetrwać bez ogrzewania długie zimowe wieczory.
Mój pierwszy tekst o nocnych targach Tajwanu ukazał się tutaj.

