Polska rzeczywistość według Chińczykow

Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele zabawnych sytuacji doświadczam obcując z Chińczykami w Polsce. Wynikają one z ich pojmowania świata na sposób znany z Chin albo po prostu z indywidualnej kreatywności. Oto kilka, które szczególnie zapadły mi w pamięć:


1. Rozcieńczanie kawy

Chińczycy piją herbatę w ten sposób, że rano zalewają w termosie listki herbaciane 茶叶 cháyè wrzątkiem, a potem przez cały dzień dolewają gorącej wody do tych samych listków. Dostęp do gorącej wody to świętość; w Chinach w miejscach publicznych popularne są automaty, z których można jej sobie za darmo nalać. Dolewanie wody do termosu / gaiwanu swojego towarzysza jest świadectwem troski i uprzejmości. Zdarzyło mi się, że bez mojej wiedzy (bo wyszłam sobie na chwilę) gość z Chin dolał mi wody do kawy, która w efekcie stała się po prostu lurą. Skoro dolewa się wody do herbaty, to dlaczego nie do kawy? W sumie dobre pytanie. I intencje też były dobre. Szanuję.

2. Używanie dialektu lokalnego aby szef nas nie zrozumiał

Przybyły z Chin gość zapytał mnie: “Skąd pochodzi Twój przełożony?” Odpowiedziałam: “Z Warszawy”. A on na to: “To kapitalnie, możecie z kolegami z pracy rozmawiać w swoim lokalnym dialekcie. Dzięki temu szef was nie zrozumie.” Uznał, że skoro jesteśmy na południu Polski, a nasz przełożony jest z Warszawy, to znaczy że nie posługuje się on naszym dialektem lokalnym. Odległość ponad 200 kilometrów w jego Zhejiangu oznaczałaby właśnie to, więc dlaczego u nas miałoby być inaczej? No coż, marzenia.

3. Prawo jazdy ważne tylko w Kielcach 🙂

Kiedyś tłumaczyłam podczas przesłuchania w komisariacie, do którego został wezwany obywatel Chin, ponieważ złapano go na jeździe z przekroczeniem dozwolonej prędkości oraz kierowaniu pojazdem bez uprawnień. To znaczy… miał prawo jazdy, ale tylko chińskie. Nie jest ono w Polsce rozpoznawane, ponieważ Chiny nie są stroną w konwencji wiedeńskiej o ruchu drogowym. Jednak Chińczyk upierał się, że jego prawo jazdy jest w Polsce ważne, a już na pewno jest ważne w Kielcach. Tam bowiem również zatrzymano go za przekraczanie dozwolonej prędkości, jednak nie podważono jego uprawnień do kierowania pojazdem. Czy kielecka policja jest więc wyrozumiała wobec obcokrajowców bez prawka? Raczej było tak, że policjanci w Kielcach po prostu się nie znali albo nie chcieli zaprzątać sobie głowy przesłuchaniami. Pewnie nie przyszło im do głowy, że dadzą obywatelowi Chin tak poważny argument w sporze z władzą w innym polskim mieście.

4. Dlaczego Polacy ciągle mówią do siebie “kaczka”?

“Bez przerwy mówicie do siebie DUCK. Dlaczego?” – usłyszałam kiedyś od Chińczyka.

Duck. Tak.

No w sumie.

5. Komunizm ostatecznym celem rewolucji 🙂

Powiedziałam kiedyś do grupy z Chin: “Na wydziale narzędziowni, gdzie właśnie jesteśmy, znajdują się jeszcze propagandowe hasła z czasów komunizmu. Takie jak macie w Chinach.” Jeden z gości mnie poprawił: “Chyba z czasów socjalizmu. Przecież komunizm jest ostatecznym celem rewolucji i nie został jeszcze osiągnięty”.

Opadła mi szczęka i zaszyłam się w kącie.

6. Chiński metr kontra polski metr

Gdy wymiary przysłanych przez chińskiego dostawcę części nie będą mieściły się w tolerancjach, możecie dowiedzieć się, że…. chiński metr nie równa się naszemu metrowi. Chiny używają wprawdzie systemu metrycznego, gdzie metr to 米 mǐ, ale kiedyś byłam świadkiem sytuacji, w której użyty został tradycyjny chiński system miar, a zamiast metra wystąpiło 3 razy 市尺 shì chǐ. Tradycyjne 市尺 shì chǐ to w chińskim systemie miar 33.33 cm. 33.33 cm x3 = 99.99 cm.
差不多 Chàbùduō.7. 

7. Ohydny polski ryż!

Gdy do jakiejś organizacji przybywa jedna z pierwszych delegacji chińskich, chce się ich ugościć jak najlepiej. A co na pewno zjedzą Chińczycy? Wiadomo: 米饭 mǐfàn, czyli ryż. Tylko że ryż, który jest popularny w polskich stołówkach nie jest ryżem, który jedzą Chińczycy w Chinach. Oczywiście Chiny są bardzo różnorodne kulinarnie i spożywa się tam wiele odmian ryżu. Myślę, żę to przede wszystkim sposób przygotowania naszego ryżu sprawił, że moim oczom ukazał się widok ludzi o okropnie wykrzywionych twarzach. Posiłek zakończył się z dużą ilością resztek. I to wcale nie dlatego, że goście chcieli podkreślić, jak dużo jedzenia przygotowano i jak wspaniale czują się podjęci. Ups. Mifan mifanowi nie równy.

8. Zakładowe turnieje madżonga?

“Czy macie w swojej firmie turnieje madżonga? My mamy” – zagadnął mnie kiedyś gość z Chin. W polskich firmach nie ma już turniejów niczego. W sumie szkoda.

麻将 májiàng – chińska gra na czterech graczy; wykorzystuje się w niej 144 kamienie podzielone na grupy.

Mijają lata i wiele zabawnych sytuacji powszednieje, wiele też umyka mojej pamięci. Jednak codzienne obcowanie z ludźmi wywodzącymi się z tak bardzo odmiennej kultury jest super doświadczeniem.